Miało być o tym, co się w tym roku u mnie zdarzyło, ale że wyleciał mi z głowy tytuł jaki miałam nadać postowi, to opublikuję co innego. W pracowni szum niesłychany, połączenie dremela z odkurzaczem...to mój luby szlifuje swoje kolejne dzieło ceramiczne. Rozbudził się w nim szalony twórca, a ja zyskałam artystycznego towarzysza :) Skoro już wspomniałam o ceramice, to pokażę Wam jedne z naszych ostatnich prac, powstały na początku grudnia by ucieszyć obdarowanych w święta. Po naszym domu krążą trzy koty, do tych żywych dołączyły jeszcze dwa, kot półkowy oraz "winny". Podobno wyglądają jak z galerii, ale to oceńcie sami...
Kot półkowy - Fidzio
zasiadł sobie pewnego dnia na pufie.
Pierwotnie miał stać tylko na takiej nóżce, ale jakiś taki smutny się wydawał,
więc dorobiłam mu puf, dzięki któremu zyskał na stabilności, również emocjonalnej.
Teraz już może usiąść na każdej półce i merdać ogonkiem :)
Winny kot - Beny
Nie dość, że za dużo zjadł to jeszcze się opił...
...wina :)
Ten kociak jest dziełem rąk lubego, natomiast szkliwienie wykonałam ja, taka praca kolektywna :D
Trzymajcie się ciepło :)